To zdecydowanie słuchawki dla osób ceniących sobie bliskość przekazu. Jeżeli Senhaiserach HD 650 czujemy się jak byśmy siedzieli w piątym rzędzie widowni, to Grado 325i daje wrażenie siedzenia na scenie miedzy muzykami, oferuje bardzo wiele szczegółów z muzyki. Wokale są tutaj również bardzo bliskie, intymne, czasami odnieść można wrażenie, że wokalistka śpiewa na do ucha, słychać każdy najdelikatniejszy szept i oddech - tak to zdecydowanie cecha charakterystyczna Grado, jesteś w środku muzyki.
Czasami zdarza mi się czytać, ze 352i są słuchawkami ostrymi, tnącymi po uszach - to absolutnie nieprawdziwa opinia, te słuchawki cechuje równowaga i średnica nieco wysunięta do przodu. Tony wysokie są niesamowicie przestrzenne i precyzyjne, a bas zagra dokładnie tak jak jego realizacja na płycie, niczego nie podbije i nie oszuka. Krzywdę tymi słuchawkami można sobie zrobić wyjątkowo nieumiejętnie dobierając tor. Przy zimnych i analitycznych odtwarzaczach i takich samych wzmacniaczach dżwięk może być nieco zbyt surowy. Najlepiej kiedy jeden z elementów toru będzie grał zupełnie inaczej od drugiego, połaczenie ciepła z zimnym daje tutaj wspaniałe efekty i pasuje do natury Grado 325i.
Niestety brak jakiegokolwiek dodatkowego wyposażenia, żenująco krótki kabel i tandetne pudełko w jakie Grado są pakowane skutecznie mogą odstraszyć potencjalnych kupców.
Jak na produkt za około 1500 zł w tej dziedzinie firma pozostaje w tyle za swoimi konkurentami jakieś 25 lat